SAM NIE DAM RADY

Maskowanie uczuć to mechanizm obronny, który może być skutkiem przerażenia, bezradności chorego, często obawy, że spotka się z brakiem zrozumienia. Czasem zaś wynika z potrzeby ochrony emocjonalnej bliskich: „Nie będę o tym mówić, bo dodatkowo ich zmartwię, a i tak mają ze mną tyle kłopotów”. Tłumione emocje nasilą stres i często objawy choroby. Choroba przewlekła, taka jak miastenia, budzi lęk nie tylko perspektywą utraty zdrowia, ale też wiążącymi się z tym konsekwencjami. Boisz się, że życie nie będzie już takie samo jak dawniej? Poczucie utraty kontroli nad własnym ciałem, ale również nad własnym życiem i otaczającym światem jest dla wielu osób bardzo trudną sytuacją.

Najtrudniejsze do pokonania są sytuacje wytrącające z dotychczasowych funkcji społecznych, które budowały własną wartość i stanowiły sens życia. Nie można pracować (lub nie w każdym zawodzie, czy w pełnym wymiarze), czasem z powodu choroby trzeba zrezygnować z hobby, uprawiania ulubionego sportu, z tego, co nas odpręża i dodaje energii.

Choroba często sprawia, że stajemy się w jakimś stopniu zależni od innych osób i tracimy poczucie niezależności. Niekiedy oddalamy się od ludzi. Czasem z powodu lęku, że zostaniemy odrzuceni przez rodzinę, przyjaciół, współpracowników. Czujemy się gorsi, niepotrzebni, skrzywdzeni przez los, nieszczęśliwi. Bywamy  rozdrażnieni, przykrzy dla otoczenia, stajemy się apatyczni. Czasami wycofanie wynika z tego, że bliscy chcą otoczyć nas zbyt intensywną pomocą, która nas przytłacza.

Trzeba walczyć z tym mechanizmem i pozwolić sobie na stwierdzenie prawdy: „Sam nie dam rady – potrzebuję mieć bliskich koło siebie”. Poprawa relacji z bliską osobą w chorobie musi opierać się na zaufaniu, szczerości i pełnym pozwoleniu sobie na własne emocje.